Nie mam
nic przeciwko kolorowym ubraniom, powiem więcej duża ich część nawet mi się
podoba, ale mimo wszystko jestem za tym, że zachować pewien umiar. Oczywiście
bawmy się modą, ale też patrzmy w lustro przed wyjściem. Mało kto może sobie
pozwolić na założenie na siebie wszystkich kolorów tęczy, o różnych fakturach,
w pięciu długościach, siedmiu wzorach i wyglądać dobrze.
Ja od lat
pozostaje wierna zasadzie ‘nie wiesz w co się ubrać, ubierz się na czarno’. Co
prawda w kategorii ‘oryginalny strój’ nie mam szans na wyróżnienie, ale przyznam,
że znacznie ułatwiła mi to życie. Chociaż bywają dni kiedy stwierdzam, że
fajnie by było założyć coś trochę jaśniejszego, zazwyczaj w sklepie gdzie
wszystko wygląda bajecznie, a ja oczami wyobraźni widzę siebie w pięknej
pastelowo-różowej sukience albo zielonych rurkach. Natchniona tą wizją zazwyczaj
rzecz kupuje, ale powiedzmy sobie szczerze, że w momencie wniesienia zakupów do
domu mogłyby się one rozpłynąć w powietrzu i prawdopodobnie bym tego nie
zauważyła. Taki obrót sprawy rozwiązałby też odwieczny problem braku miejsca w
szafie w której nie ma nic do założenia. Biorąc pod uwagę moje wieczne
niezdecydowanie i niezwykłą umiejętność wydawania pieniędzy na rzeczy których
nie potrzebuje system w którym mam kilka czarnych rzeczy które mogę założyć
niezależnie od pory roku i dania jest idealny.
Abstrahując
od zawartości mojej szafy to nie mam nic przeciwko barwnym ludziom, którzy
noszą to co im się podoba, dobrze się w tym czują i fajnie przy tym wyglądają. Ale
na litość boską jak już ktoś się ubiera tak, że patrząc na niego mam wrażenie, że
dopiero niedawno poznał określenie ‘alternatywny’ i bardzo mu się spodobało, to
byłabym wdzięczna jak by chociaż odkleił sobie z twarzy ten sztuczny uśmiech i
przeświadczenie że jest najlepszym co się światu przytrafiło.
Przyjmując
założenie, że moda jest sztuką warto pamiętać, że nie każdy może
być artystą. I nie wszystkie stylizacje powinny ujrzeć światło dzienne chociażby
wydawały się autorom tak wizjonerskie jak z pokazu Alexandra McQueen’a.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz