sobota, 28 kwietnia 2012

Wiosenne mody oblicza

Co roku w momencie gdy tylko robi się cieplej wszyscy sobie przypominają o istnieniu kolorów, a część społeczeństwa, zwłaszcza ta młoda nagle stwierdza że czas je wykorzystać w kształtowaniu swojego wizerunku. Efekt tego jest taki, że przechodząc przez bardziej popularne miejsca można dostać oczopląsu, a osoby chore na epilepsję powinny sobie odpuścić odwiedzanie znanych sieci kawiarni czy spacery w okolicach gdzie ‘warto bywać’.
Nie mam nic przeciwko kolorowym ubraniom, powiem więcej duża ich część nawet mi się podoba, ale mimo wszystko jestem za tym, że zachować pewien umiar. Oczywiście bawmy się modą, ale też patrzmy w lustro przed wyjściem. Mało kto może sobie pozwolić na założenie na siebie wszystkich kolorów tęczy, o różnych fakturach, w pięciu długościach, siedmiu wzorach i wyglądać dobrze.
Ja od lat pozostaje wierna zasadzie ‘nie wiesz w co się ubrać, ubierz się na czarno’. Co prawda w kategorii ‘oryginalny strój’ nie mam szans na wyróżnienie, ale przyznam, że znacznie ułatwiła mi to życie. Chociaż bywają dni kiedy stwierdzam, że fajnie by było założyć coś trochę jaśniejszego, zazwyczaj w sklepie gdzie wszystko wygląda bajecznie, a ja oczami wyobraźni widzę siebie w pięknej pastelowo-różowej sukience albo zielonych rurkach. Natchniona tą wizją zazwyczaj rzecz kupuje, ale powiedzmy sobie szczerze, że w momencie wniesienia zakupów do domu mogłyby się one rozpłynąć w powietrzu i prawdopodobnie bym tego nie zauważyła. Taki obrót sprawy rozwiązałby też odwieczny problem braku miejsca w szafie w której nie ma nic do założenia. Biorąc pod uwagę moje wieczne niezdecydowanie i niezwykłą umiejętność wydawania pieniędzy na rzeczy których nie potrzebuje system w którym mam kilka czarnych rzeczy które mogę założyć niezależnie od pory roku i dania jest idealny.
Abstrahując od zawartości mojej szafy to nie mam nic przeciwko barwnym ludziom, którzy noszą to co im się podoba, dobrze się w tym czują i fajnie przy tym wyglądają. Ale na litość boską jak już ktoś się ubiera tak, że patrząc na niego mam wrażenie, że dopiero niedawno poznał określenie ‘alternatywny’ i bardzo mu się spodobało, to byłabym wdzięczna jak by chociaż odkleił sobie z twarzy ten sztuczny uśmiech i przeświadczenie że jest najlepszym co się światu przytrafiło.
Przyjmując założenie, że moda jest sztuką warto pamiętać, że nie każdy może być artystą. I nie wszystkie stylizacje powinny ujrzeć światło dzienne chociażby wydawały się autorom tak wizjonerskie jak z pokazu Alexandra McQueen’a. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz