piątek, 11 maja 2012

Magiczny Gorzów



Moja jednodniowa wizyta w Gorzowie Wielkopolskim była bogata w zachwyty i rozczarowania. Jednak zdecydowana większość czasu z 20-sto godzinnego pobytu w mieście upłynęła na westchnieniach, będących wynikiem zachwytu nad różnorodnością i niemal magiczną aurą miasta. 




Architektoniczny raj. Spacerując uliczkami nie wiedziałam co mam robić z oczami, a chowanie aparatu nawet na moment nie miało żadnego sensu bo co krok coś przykuwało moją uwagę. Nie było budynku, który nie wzbudzał by jakiś emocji. Prawdopodobnie dlatego, że w zdziwienie może wprawić najzwyklejszy blok jeśli jest tuż obok starych kamienic. Miasto pełne kontrastów, stare miesza się z nowym, do tego piękne parki- mój faworyt ogród przy Muzeum Lubuskim, mnóstwo pomników, secesyjnych motywów, wspaniała katedra, fontanny, mury obronne z XIV wieku, murale, pamiątkowe tablice.
Gorzów wzbudził mój zachwyt nie tylko z powodu swojej konfiguracji. Nie licząc jednej pani, która wydawała z siebie dziwne dźwięki przypominające syczenie, za każdym razem jak usłyszała dźwięk robionego zdjęcia w Katedrze, to nigdy nie byłam w miejscu tak życzliwych ludzi. Przyjechałam do miasta zebrać materiały do pracy i otrzymałam nawet więcej niż się spodziewałam. W Spichlerzu pomimo początkowego zdziwienia na moją niezbyt elokwentną wypowiedz, że 'chce zwiedzać' pracownicy z uśmiechem na ustach odpowiedzieli na wszystkie moje pytania, co więcej pokierowali do osoby która zajmuje się historią regionu. Z muzeum wyszłam nie tylko z informacjami których nie sposób znaleźć w sieci, ale też z książką i dalszymi wskazówkami gdzie, jak i czego mam szukać. Podobna sytuacja miała miejsce z Muzeum Lubuskim.
W szczere zdziwienie wprawiła mnie wizyta w bibliotece, gdzie żadnego problemu nie stanowił brak karty, a pan z działu regionalnego, jak się później okazało historyk, ochoczo wskazał mi wszystkie pozycje które mogłyby mnie zainteresować, po czym podzielił się kilkoma ciekawostkami na temat miasta. Szkoda, że na próżno szukać takiego nastawienia u warszawskich bibliotekarzy. Także większość mieszkańców chętnie opowiadała o symbolach miejskich czy wskazywała drogę do najciekawszych ich zdaniem miejsc. Równie dużym zaskoczeniem była życzliwość gorzowskich kierowców. Moje doświadczenia są w tej mierze raczej negatywne, więc miejsce gdzie każdy się zatrzymuje jak tylko widzi, że chcesz przejść przez ulice wzbudza we mnie zachwyt wymieszany ze zdziwieniem. 




Po powyższych wyrazach uwielbienia czas na minusy. W moim odczuciu Gorzów jest zupełnie nieprzygotowany na turystów. Pierwsze kawiarnie otwierają się o 9, ale to i tak wyjątki bo zdecydowana większość zaczyna pracę o 11. W momencie kiedy znalazłam się w mieście o 5 rano był to pewien dyskomfort. Jednak jeszcze większym był fakt że o 12 w nocy ulice były puste, lokale pozamykane, a  w hotelach brak miejsc, co utwierdziło mnie w przekonaniu że mogłam lepiej zaplanować wyjazd, zamiast liczyć, że 'w razie czego, na pewno coś się znajdzie'. 

















Teraz po powrocie do domu zdecydowanie mogę powiedzieć, że Gorzów Wielkopolski skradł mi serce, piękne miasto z ciekawą historią do którego na pewno jeszcze kiedyś wrócę, tym razem na dłużej. Chociaż nie jest niemożliwym przejść miasto w jedne dzień i zobaczyć większość zabytków to z pewnością przy niektórych warto by się zatrzymać na dłużej. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz